Z Boga się narodzili…

Czas Bożego Narodzenia, mija kolejny rok, rok wzlotów i upadków rok sukcesów i porażek, tak po prostu możemy powiedzieć rok naszego codziennego życia. Kolejny raz zasiądziemy do wigilijnego stołu, by połamać się opłatkiem, złożyć sobie najpiękniejsze życzenia, a pewnie i większość z nas nawiedzi kościoły uczestnicząc w pasterce i odśpiewując  „Bóg się rodzi”.  I można powiedzieć, że tradycji, a nawet naszej wierze, stanie się zadość. Należy jednak sobie postawić pod rozwagę pytanie… dokąd to nas prowadzi? Czy tylko by dopełnić tradycji, czy to jednak coś więcej… nadzieja spotkania w Nim w wieczności w perspektywie Narodzin Bożego Dziecięcia?   

Rozpoczynając tegoroczny adwent w liście św. Pawła otrzymaliśmy pewne pouczenie, które może powinno być dla nas przesłaniem w ten wigilijny czas:

„Bracia: Pan niech pomnoży liczbę waszą i niech spotęguje waszą wzajemną miłość dla wszystkich, jaką i my mamy dla was; aby serca wasze utwierdzone zostały jako nienaganne w świętości wobec Boga, Ojca naszego, na przyjście Pana naszego Jezusa wraz ze wszystkimi Jego świętymi.  A na koniec, bracia, prosimy i zaklinamy was w Panu Jezusie: według tego, coście od nas przejęli w sprawie sposobu postępowania i podobania się Bogu i jak już postępujecie, stawajcie się coraz doskonalszymi! /1 Tes 3,12-4,2 /.”

Wzajemna miłość postępowanie w świętości i doskonałości chrześcijańskiej to droga, która prowadzi nas do Boga, Boga przychodzącego na świat w Betlejem, Boga w Jego przykazaniach w ewangeliach, a ostatecznie Boga z którym będziemy trwać w wieczności.

W ewangelii słyszymy także o pewnych okolicznościach, które towarzyszyć będę spotkaniu z Panem w dniu ostatecznym. Przyczyną zdarzeń będzie koniec świata, kiedy moce niebios zostaną wstrząśnięte. Pojawią się znaki we wszystkich biblijnych sferach kosmosu: ziemi, słońcu, księżycu, gwiazdach. U ludzi spowoduje to świadomość, że nadszedł koniec świata i reakcję na to: mdleć będą ze strachu. Powinniśmy jednak pamiętać, że jest to tylko opis, a  od swoich uczniów Jezus oczekuje zupełnie innej reakcji: nabierzcie ducha i podnieście głowy. Tym samym Jezus podpowiada znane nam obrazy. Bo człowiekowi, który przeżywa stres czy strach – brakuje tchu i nieraz odczuwa duszności, na przykład z przerażenia. Człowiek przerażony patrzy pod nogi – w trwodze spogląda na to, co przed nim, chce mieć pod kontrolą rzeczywistość i monitoruje zagrażające w niej zmiany.

Jezus jednak rzeczywistość końca świata łączy ze zbliżającym się okupieniem: A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie. I poleca swoim uczniom oddychać wiarą i patrzeć w niebo.

To i dla nas wskazówka. Nie tylko na ewentualne nadejście końca świata za naszego życia i spotkania się z Panem, ale i na to spotkanie z Dzieciątkiem Jezus w każde nasze Boże Narodzenie, każdy moment naszego z Nim spotkania. Bo wtedy płynie dla nas oddech z wiary i możemy czerpać odświeżenie, orzeźwienie z ufności Bogu! I podobnie: możemy podnosić oczy (czyli także myśli i serce) do Boga – a odrywać je od tego, co nas przytłacza do ziemi! 

Bóg przyszedł na ziemię. Przyszedł, aby odmienić losy ziemi. A jednak tylko prości pasterze, pouczeni przez aniołów, oddali Mu pokłon. Wielcy tego świata, mądrzy
i wykształceni, nie rozpoznali Go, odrzucili swego Boga. Ten dramat powtarza się stale
w historii, ten dramat jakże często powtarza się w nasze Boże Narodzenia w naszych czasach. Śpiewamy w kolędzie:

A dzisiaj czemu wśród ludzi tyle łez, jęków, katuszy?
Bo nie ma miejsca dla Ciebie w niejednej człowieczej duszy.

Tak wiele razy  nie zauważamy Go. Tak często On nam przeszkadza. Myślę, że nawet wśród tych, którzy wyspowiadali się w ostatnich dniach, a dziś przystępują do Komunii Św. Są tacy, którzy nie rozpoznali do końca, w tym Małym Dziecięciu, swojego Boga. Dla wielu oglądających szopkę ciekawszy jest aniołek, który śmiesznie kiwa głową, gdy się mu rzuci pieniążek, niż Nowonarodzony Król Wszechświata. A przecież to On jest tu najważniejszy. To przy nim czuwa Jego Matka wraz ze św. Józefem. To do Niego przybyli Pasterze, a potem Mędrcy ze Wschodu. To On jest obiecanym Zbawicielem świata.

 „Na świecie było Słowo, a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili”.

            I może w tegoroczny wigilijny wieczór uda nam się usłyszeć słowa Dzieciątka Bożego…

„Nie lękajcie się. Znam wszystkie drogi życia. Te, wiodące na najwyższe szczyty i te, które prowadzą aż do otchłani. Znam długość nici waszego życia i wiem, jakim czasem dysponujecie na ziemi po to, aby wygrać doczesność i wieczność. Znam wszystkie wasze talenty i wszystkie słabości ”.

Wraz z nadchodzącymi Świętami Narodzenia Pańskiego przyjmijcie najserdeczniejsze życzenia pokoju, Bożej Radości i Miłości w tym szczególnym czasie. Niech  Nowonarodzone Dzieciątko pobłogosławi Wam i Waszym  Rodzinom w Nowym Roku. Niech w każdym dniu dane Wam będzie odnaleźć Boga, a w Nim prawdziwe życie.
 

Ks. Jarosław Leśniak

Duszpasterz Rolników Archidiecezji Łódzkiej